W końcu udało mi się kupić ten jakże popularny w ostatnim czasie podkład Revlon Colorstay do cery mieszanej i tłustej (CZYLI TAKIEJ JAK MAM JA) w kolorze 110 IVORY dopasowany przez panią ekspedientkę (przeze mnie trochę też)
Jest na niego wielki szał, wszyscy go zachwalają po niebiosa jakie to cudo, jak pięknie kryje, jak to wyrównuje koloryt skóry bla bla bla...
Moje odczucia co do tego podkładu są zupełnie inne...
PO PIERWSZE!
Buteleczka jest mega niewygodna. Żadnej pompki. Żadnej dziurki. NO NIC. Przez jakiś czas męczyłam się okropnie, żeby wydobyć z tej pięknej, szklanej buteleczki odpowiednią zawartość produktu co by nic się nie zmarnowało. Często kończyło się to upadkiem bo zawsze jest za dużo. Wsadzanie palca do buteleczki? Moim zdaniem nie higieniczne. Tyle bakterii... I innych dziadostw. Ble i fuj.
PO DRUGIE!
Konsystencja przypomina mi tłusty krem BB z lichej firmy kogucik. Uwielbiam firmę Revlon no ale to jest dla mnie porażką. Podkład nakładam Beauty Blenderem. Wchodzi nawet w najmniejsze pory co powoduje wysyp jasnych kropek wśród różowej skóry na mojej twarzy. No czuję się jak muchomor! Nic się nie wyrównuje. Każda niedoskonałość jest podkreślona idealnie. I tak, próbowałam z bazą. Jest jeszcze gorzej
PO TRZECIE
Cena jak na taki szit jest zastraszająca.. ok 50 zł w niejakiej drogerii Douglas. Za taką cenę mam 2 dobre podkłady z półki drogeryjnej a jednak uważam, że Revlon do takich nie należy (a może się mylę?)
W każdym bądź razie mi ten podkład zdecydowanie nie podpasował. Nie wiem, może którejś z was akurat ten rodzaj czyli do skóry mieszanej i tłustej on pasuje. Dla mnie zdecydowanie ma same minusy. No może jedynym plusem jest kolor-fakt jest dobrany idealnie
Dajcie mi swoją opinię na temat tego podkładu :)
Buziaki, Ewa :*
Zapraszam do obserwowania mojego bloga :)